W niemieckiej szkole nie istnieje coś takiego, jak nauczanie zdalne. Internet jest wykorzystywany przez nauczycieli i uczniów zupełnie inaczej, niż w polskiej szkole. O specyfice e-learningu z punktu widzenia nauczycielki szkoły podstawowej Grundschule i matki uczennicy Gymnasium – odpowiednika polskiego gimnazjum i liceum sprzed reformy edukacji.
Aneta Hintermeyer pracuje jako nauczycielka w klasach I-IV (dzieci w wieku 6-10 lat) w jednej ze szkół podstawowej landu Nadrenia-Palatynat (Rheinland Pfalz – zachodnia część Niemiec). Jest matką 12-letniej uczennicy 6 klasy gimnazjum (prawie 1000 uczniów w wieku 10-19 lat) i 21 syna uczącego się w systemie dualnym. Syn studiuje na kierunku informatyka przemysłowa – integracja systemów IT prowadzonym wspólnie przez uczelnię i pracodawcę.
Zasady wykorzystania e-learningu
– Jak wygląda nauczanie zdalne w Niemczech?
– Nijak. Nie ma mowy o “nauczaniu” zdalnym czyli “Unterrichten”. Mowa jest właśnie tylko i wyłącznie o “Angebot” czyli “ofercie”. Organizacją zajmują się na poziomie regionu landowe ministerstwa edukacji, które odpowiadają za realizację obowiązku szkolnego. Nie ma ogólnokrajowej polityki oświatowej, na poziomie federalnym. Niezależnie jednak od kraju związkowego, Internet wykorzystywany jest bardzo ostrożnie, z wieloma obostrzeniami. I obowiązuje główna zasada – pełna dowolność. Żadne ministerstwo, dyrekcja szkoły, nauczyciel nie może zobowiązać ucznia ani rodzica do korzystania i realizacji jakiegokolwiek działania on-line.
– Dlaczego?
– Po pierwsze wynika to ze stanu prawnego – edukacja, realizacja podstawy programowej ma być realizowana w murach szkoły. Po drugie ze znajomości realiów – dostępu szkół, nauczycieli i rodzin do sprzętu komputerowego.
– Jak korzystanie z narzędzi e-learningowych wygląda w szkołach Nadrenii Palatynatu?
– Większość szkół w regionie, w tym gimnazjum mojej córki, korzysta z platformy Moodle prowadzonej oficjalnie przez ministerstwo oświaty i kultury naszego landu, Nadrenii-Palatynatu. To ono wybrało platformę, opłaca ją, administruje, zamieszcza treści edukacyjne dla szkół w landzie. Na przykład zamieszcza cyfrowy kurs “cukrzycowy” związany z wiedzą na temat tej choroby. Każda klasa ma własną zakładkę, a rodzice po zalogowaniu hasłem mają dostęp do treści opublikowanych przez nauczycieli. Są jednak szkoły, takie jak moja podstawówka, które nie korzystają z Moodle, a Internet w mocno ograniczonym zakresie, Niemiecka szkoła podstawowa Grundschule jest znacznie bardziej analogowa, niż polska. Nasza szkolna strona internetowa ostatnimi laty praktycznie nie używaną, nie była aktualizowana na bieżąco. I nikomu to nie przeszkadzało
– Mam wrażenie, że Internet w Niemczech jest wykorzystywany w edukacji dzieci i młodzieży znacznie bardziej, niż w Polsce. Z czego to wynika?
– Szkoła niemiecka zawsze hołduje nadrzędnej zasadzie: Die Sicherheit und Gesundheit gehen vor! Czyli “Bezpieczeństwo i zdrowie mają bezwzględny priorytet”. Jest to ujęte w każdym regulaminie szkolnym, w każdym landzie, w każdej szkole, obojętnie jakiego typu. To przekłada się także na korzystanie z netu. Praktycznie każda szkoła oferuje szkolenie i przeprowadza pogadanki na temat bezpiecznego korzystania z mediów internetowych przez dziecko. Jednak z ostrożnością w Internecie idziemy dalej – w praktykę nauczania. Stosujemy tylko sprawdzone narzędzia, zatwierdzone przez ministerstwo edukacji, tylko narzędzia adekwatne do wieku uczniów. W szkole podstawowej, na naszych paru laptopach które mamy, dzieci mogą korzystać tylko z dziecięcych przeglądarek internetowych typu Fragdenfinn lub Blindekuh. Namawiamy rodziców, żeby robili tak samo – nie polecamy Google. Rekomendujemy zakłądanie na domowych komputerach filtrów na materiały nie przeznaczone dla dzieci. YouTube jest w naszej szkole tylko dla użytku przez nauczycieli. Nauczyciel z uczniem nie może komunikować się przez komunikator typu Messenger, WhatsApp, Skype czy Google Hangouts.
Wykorzystywanie Moodle w edukacji
– Do czego wykorzystywany jest Moodle przez szkołę?
Wykorzystywane jest przez nauczycieli głównie w celach organizacyjnych. Nie mamy e-dzienników, więc właśnie tam umieszczali np. plany lekcji przed początkiem każdego roku, w trakcie roku szkolnego plan wszystkich ćwiczeń i zadań domowych z danego tygodnia. Jako miejsce do umieszczania materiałów dla uczniów Moodle wykorzystywany był tylko w przypadku dłuższej nieobecności ucznia, żeby mógł skorzystać z nich w domu.
– Jak nauka on-line wygląda w praktyce na platformie Moodle?
Każda szkoła może się pod to podpiąć, założyć własny mały serwer. Uczeń i rodzic dostaje na początku nauki w szkole konto do zalogowania. Tylko za pośrednictwem wewnętrznego komunikatora uczniowie i rodzice mogą się komunikować ze sobą i nauczycielem. I tam także opcja listy dyskusyjnej, zadawania pytań i udzielania odpowiedzi. Każda klasa ma tam swoją zakładkę, ze swoim zestawem nauczycieli. Ale trzeba zwrócić uwagę, że to nie jest żaden dziennik elektroniczny, jak Librus czy Mobidziennik w Polsce. Nie ma tam żadnych danych ucznia, to platforma czysto edukacyjno-komunikacyjna.
– To jaki jest sens utrzymywania całej infrastruktury Moodle?
– To narzędzie głównie dla uczniów i ich rodziców, którzy także mają konto na serwerze szkoły. To globalna platforma, bezpieczna i sprawdzona, gdzie treści są wiarygodne. Znacznie bardziej, niż te, które można wygooglać i albo znaleźć na YouTube. Dzięki temu rodzice i uczniowie mogą rozwijać swoje zainteresowania, zdobywać nowe kompetencje.
Tutaj znajdziesz kurs E-learning z Moodle – platforma szkoleniowa od podstaw
Wykorzystanie materiałów on-line
– A co z wykorzystaniem materiałów edukacyjnych na Moodle i innych źródłach internetowych.
– Podstawowym problemem jest ograniczenie prawami autorskimi, które są w Niemczech świętością. Już dzieci mają wpajane od najmłodszych klas, żeby podawać źródła, np. w referatach. Każda fotka w prezentacji musi być opatrzona źródłem. Materiały na Moodle są zamknięte, więc z prawami autorskimi nie ma problemu. Żeby zapisać się na wspomniany cyfrowy kurs “cukrzycowy”, nasza szefowa musiała postarać się dla naszej szkoły o kod dostępu od pani docent, która ten kurs tam oferuje. Jest więc dostęp dla upoważnionych użytkowników. Większy problem jest, jeśli znajduje coś ciekawego poza Moodle, na stronach naszych wydawnictw, w drukowanych materiałach dodatkowych – które mogłabym zeskanować i wysłać uczniom. To jest tam.często klauzula “do wyłącznego użytku podczas zajęć lekcyjnych w szkole, zabrania się kopiowania i powielania drogą on line”. W czasie epidemii koronawirusa część wydawnictw już poszła nam na rękę i opublikowała oświadczenie o zniesieniu tej klauzuli w obecnym czasie. Inne wydawnictwa dostały od nas zapytanie o pozwolenie. Czyli: ja mogę te materiały skopiować 25 razy i w formie papierowej rozdać uczniom. Jednak nie mogę tego wrzucić na nasz serwer, bo wtedy rozprowadzamy to drogą on line. Popełniamy co najmniej wykroczenie, jeśli nie przestępstwo. Pozostaje korzystanie ze źródeł ogólnodostępnych, ale wtedy pojawia się problem weryfikacji źródeł i sprawdzania wiarygodności informacji. Większość nauczycieli nie uważa się za kompetentnych, żeby to robić.
Dostęp do sprzętu i Internetu
Jak wygląda wyposażenie szkół w sprzęt elektroniczny?
– Dużo zależy od lokalnej specyfiki typu szkoły i regionu, w którym funkcjonuje. Wszystko zależy od zasobności gmin powiatu szczodrości ministerium. Naprawdę dobrze jest w gimnazjach – które można porównać z połączeniem polskich gimnazjum sprzed reformy i liceum. W Gymnasium mojej córki podobnych tego typu zainwestowano w ostatnich latach kwoty rzędu dziesiątek, a nawet setek tysięcy euro w doposażenie szkół. Mają najnowocześniejszy sprzęt, tablice interaktywnej, Mediatekę, a nawet sale kinowe, sala akustyczna, sala do muzyki z wyciszanymi ścianami i sufitem, Jednak tego typu szkoły kształcą przyszłe elity kraju, kończy się maturą i umożliwia dostęp do studiów. Dzieci mają też lepiej wykształconych rodziców, którzy oczekują stosowania nowoczesnych technologii w edukacji. Także sami uczniowie chcą i mają mozliwość korzystania z rozwiąząń on-line. W zasadzie każdy uczeń miejscowego Gymnasium ma “apkę” szkoły, ze zmianami planu, zastępstwami, dyżurami, ogłoszeniami i komunikatami.
– A pozostałe typy szkół?
– Gorzej jest w realnych – Realschule, gdzie nauka kończy się po 10 klasie i nie kończy się maturą. Niestety występuje u nas spora klasowość i to dzieci w rodzin uboższych, mniej wykształconych.. Niektóre szkoły w tym samym regionie i w tym samym.czasie stały się z tak prozaicznymi problemami jak odpadający tynk ze ścian lub nieremontowane toalety z ubiegłego wieku. Nie jest idealnie w szkołach takich jak mojej – w szkołach podstawowych Grundschulei. Chociaż jak na małą szkołę podstawową to w porównaniu do niejednej polskiej i tak mamy dużo. Na każdym piętrze trzy nowoczesne telewizory, jedna pracownia z 15 komputerami Apple, 15 iPodów, cztery zamontowane na stałe rzutniki multimedialne i trzy przenośne. To wszystko inwestycja trzech ostatnich lat. Gorzej z wyposażeniem nauczycieli w sprzęt do pracy, Nie mamy sprzętu służbowego do własnego użytku. W pokoju nauczycielskim jeden komputer, jedną drukarkę i jedną wypasioną kserokopiarkę. I szefowa ma swój mały osprzęt w pokoju dyrektorskim.
– A jak z dostępem do Internetu w szkołach?
– To też zależy od regionu i zamożności społeczeństwa. W mocno zurbanizowanych landach, bogatszych – Internet śmiga po światłowodach, często są przygotowane do wejścia w 5G. W naszej Nadrenii Palatynacie, to są głównie obszary wiejskie. Tutaj w wielu miejscach nie ma nawet zasięgu telefonii komórkowej u żadnego operatora. Nasz region obsługuje tylko JEDEN jedyny dostawca internetu. Operatora zmienić nie można, bo go fizycznie nie ma. Faktyczny monopol ma wpływ na jakość usług. O jakimkolwiek 2G-3G można często zapomnieć.
Warto być na bieżąco z nowoczesną edukacją i e-learningiem
Epidemia koronawirusa uświadomiła nam, że polska szkoła potrzebuje większego zastosowania nowoczesnych technologii, e-learningu, technik nauki zdalnej. Tymczasem branża e-learningowi jest w dużej mierze dostosowana do specyfiki biznesu. Jednak jesteśmy przekonani, że będzie coraz więcej dyrektorów szkół i nauczycieli, którzy chcą podnosić swoje kompetencje w tym obszarze. Nie tylko na łapu-capu, ale krok po kroku. Jeśli chcesz być w tym gronie – zapisz się do newslettera. Będziesz otrzymywać specjalistyczne treści od wydawcy serwisu OkiemNauczyciela.pl i portalu Edukacja.net.
E-learning podczas pandemii koronawirusa
– Co zmieniło w wykorzystaniu Internetu zamknięcie niemieckich szkół na czas kwarantanny?
– Na szczęście była podstawowa infrastruktura, wspólna dla wszystkich – czyli u nas w landzie Moodle. Także w innych landach sytuacja wygląda podobnie. Nie trzeba nic było przygotowywać “na kolanie”, zrzucać odpowiedzialności za wybór rozwiązań na dyrektorów szkół i nauczycieli. Mieliśmy jeszcze przed pandemią szkolenia z wykorzystania, na Moodle jest też film instruktażowy. Nie trzeba było na łapu-capu zdobywać nowych kompetencji. Po prostu korzystamu z Moodle szerzej, niż do tej pory.
– Jak to się odbywa?
– Teraz platforma jest wykorzystywana powszechnie do zamieszczania przez nauczycieli materiałów dla uczniów. Od zeszłego wtorku można na platformie Moodle tam w “swojej klasie” znaleźć plany tygodniowe i dzienne zadania z poszczególnych przedmiotów. Wszystkie podręczniki, zeszyty, ćwiczenia uczniowie mają w domu. Nauczyciel umieszcza zadania do wykonania. Jednak wszystko na zasadzie dobrowolności. Nikt nie rozlicza ich z tego co zrobili, a co nie. Inaczej, niż w polskiej szkole – nie o to chodzi. Nie ma mowy o :realizacji programu”, tylko o ofercie – Bildungsangebot. Bo realizacja “programu” odbywa się w danej placówce oświatowej, nie w domu uczniów. W jakim zakresie każdy nauczyciel tę swoją ofertę oświatowa uczniom przedstawi, to już jego indywidualna sprawa. I w jakim wymiarze. Chodzi raczej o to, by zorganizować uczniom jakiekolwiek zajęcie, wypełnić mu w sposób sensowny jego czas. A nie żeby realizować jakieś ambitne plany i dokonywać ich ewaluacji. Robimy to, co jest właśnie najbardziej potrzebne podczas pandemii. Jak mogę, jako nauczyciel, wymagać teraz, by poświęcili 100% zdalnemu uczeniu się? I tak jako nauczyciele do tego podchodzimy: oferujemy możliwość nauki, zabicie czasu … Nie mamy prawa i nie możemy wymagać! Do tego dochodzą problemy techniczne. Obecnie platformy obciążenie jest tak wielkie, że co chwilę pada. Najlepiej próbować się logować przed 8 rano lub późnym wieczorem.
– Jakiego typu to zadania wysyłane on-line: matematyka, podręcznik str.55, zadania 1-5?
– Dużo zależy od możliwości i umiejętności nauczyciela. Ale mamy duże wsparcie on-line instytucji spoza szkoły i wysyłamy linki do takich materiałów uczniom i rodzicom. Na przykład centrum sportowe Alba z Berlina prowadzi codziennie na YouTube lekcje WF-u. Dla przedszkolaków to 25 min, dla dzieci starszych ok 40 min. Siłami nauczyciela trudno byłoby to zrobić sensownie.
– Co jest zadawane przez nauczycieli?
– Starają się zachować dzienny plan lekcji. Dzisiaj córka przerabia geografię, północ Niemiec, dialekty z północy Niemiec. Wczoraj siedziała ze dwie godziny nad matmą, nowy temat: kąty, rodzaje, pomiar. Z religii katolickiej mają przygotować Ostermappe, czyli teczkę poświęconą Wielkanocy. Zaczęli jeszcze przed “coroną”, mają kontynuować, dostają co tydzień zadania. Z niemieckiego mają prowadzić pamiętnik z tych “dziwnych dni”, mają nawiązać do lektury przerabianej miesiąc temu, “Schattenkinder” – “Dzieci cienia”. Książka opowiada o fikcyjnym państwie prowadzącym politykę jednego dziecka. Jeżeli rodzina ma więcej dzieci, to te dalsze oficjalnie nie istnieją. Nie mogą opuszczać domu, nie mają żadnych praw obywatelskich, są często ukrywane, nie mogą bawić się z innymi dziećmi. Uczniowie mają porównać sytuację z lektury z tą teraz – izolacja, nie można opuszczać domu, kontaktować się bezpośrednio z innymi dziećmi. Mają napisać, jak się w takiej sytuacji czują, Moim zdaniem fajne zadanie, życiowe, aktualne. Na muzyce grają na fletach, mają do przećwiczenia dwie melodie, których uczyli się w szkole. Mogą się nagrać i przesłać plik dźwiękowy nauczycielowi muzyki. Ale znowu: nie muszą. Na sztuce robili jakieś malunki teraz to się skończyło. Nauczycielka nie zadaje takich prac, bo nie każdy uczeń ma farby i pędzle w domu. A nowych nie kupi, bo wszystkie sklepy zamknięte.
– A co z prowadzeniem lekcji on-line w streamingu, w trybie rzeczywistym?
– W zasadzie nie występuje. Jedna rzecz to praktyczny dostęp do urządzeń przez nauczyciela i jego uczniów. Jednak ważniejsze, to kwestia bezpieczeństwa. Żeby z własnego sprzętu przygotować cokolwiek, zbudować coś na zasadzie konferencji live, muszę się upewnić, czy to połączenie jest bezpieczne. Czy mam filtry, zabezpieczenia wewnętrzne. Odpadają więc indywidualne akcje na YouTube, ani w komunikatorach. Można by wybrać zbiorowe serwery edukacyjne porządnymi zabezpieczeniami, ale nie da się tego zrobić porządnie, w domu własnym telefonem komórkowym.
– Ile czasu uczniowie pracują w domu?
– Niektórzy nauczyciele przedmiotów z wymiaru 1-2 godz tygodniowo, opracowali dla nich “program ” na dwa tygodnie. A że młoda pilna, ale bez przesady, lub się uczyć, nudno jej … To wyrobiła go w 2-3 dni. Siedziała wtedy 6-7 godzin, z przerwami. Tak było w zeszłym tygodniu. No bo to nowość, taka zdalna nauka, logowanie (jak się da, jak serwer nie padł), samodzielne drukowanie, spinanie w “paczuszki”. Takie małe biuro. Myślę, że 3-4 godziny dziennie to średnia przeciętna w szkole podstawowej i gimnazjum.
– A co z rodzicami, którzy nie mają dostępu do internetu? Jak wygląda nauka zdalna off line?
– Po liczbach logowania wynika, że ok 75% uczniów korzysta z nauki w Internecie. Dla pozostałych 25% robimy wydruki, które można odebrać w szkole. Nauczyciel przedmiotu wysyła internetem wiadomość do nauczycieli dyżurujących, co trzeba wydrukować. Jeśli ktoś z rodziców chce, może materiały odebrać albo codziennie, albo co parę dni. Nauczyciel wydaje materiały z zachowaniem środków bezpieczeństwa – w rękawiczkach i masce.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję bardzo.